Dungeons

Dawno, dawno temu, w czasach, kiedy większość dzisiejszych graczy chodziła jeszcze do przedszkola albo naciągała rodziców na nowe pieluchy, firma o nazwie Bullfrog opublikowała grę „Dungeon Keeper”.

Gracz wcielał się w niej w Tego Złego i walczył ze śmiałkami, którzy przedzierali się przez jego lochy. Świetna jak na tamte czasy grafika, niezła lokalizacja i starannie przemyślane misje zapewniły tytułowi sukces. Okazało się, że ludzi kręci knucie, psucie i szkodzenie. Szkoda więc, że gracze tak rzadko mogą stanąć po przeciwnej stronie konfliktu.

Sytuację zmieni – a przynajmniej podreperuje – gra „Dungeons”, przygotowywana od blisko roku przez autorów „Ceville”. Gracze wcielają się w Złego Lorda, który buduje specjalny labirynt. Chce więzić w nich Bohaterów i wysysać z nich energię życiową. Tylko w ten sposób urośnie w siłę na tyle, by przejąć władzę nad światem. Niestety, nie jest to zadanie proste, bo Bohaterowie robią się coraz bardziej pyskaci, a wszelkiej maści miniony bywają kapryśne i nieposłuszne.

Co różni grę od „Dungeon Keepera”? Przede wszystkim nacisk, jaki położono na Bohaterów. Stanowią oni nie tylko zagrożenie, ale i główne źródło surowców. Trzeba bowiem ich ściągnąć w określone miejsce i tam haniebnie wykorzystać. W efekcie dopieszczanie różnej maści potworków nie ma w „Dungeons” większego znaczenia. Stwory te wykorzystuje się raczej jako wabiki podrzucane pod nos śmiałkowi. Jak to wszystko działa?

Ot, na przykład do lochu wdziera się Złodziej. Gość, jak każdy drań jego pokroju, chce odnaleźć kilka skrzyń ze złotem, otworzyć wytrychem ich zamki i zabrać ich zawartość. Humor poprawi mu się, jeśli po drodze dostrzeże kilka pułapek i starannie je ominie. Radość, jaką mu to sprawi, poprawi jego samopoczucie i dołoży punktów duszy. Te zaś – w odpowiednim momencie – przejmie Zły Lord. Jak? Oczywiście drania ukatrupiając. Innymi słowy jednym z elementów „Dungeons” jest zaspakajanie potrzeb Bohaterów. Oczywiście do czasu!

Autorzy gry nie ukrywają, że podchodzą do tematu niezbyt serio. W scenariuszu nie brakuje trafionych żartów, również i śmiałkowie potrafią być zabawni. Sposoby na kuszenie ich – na przykład za pomocą wyjątkowo atrakcyjnej kobiety-demona – potrafią rozbawić. Jednak nie oznacza to, że gra jest banalna. Im dalej w las, tym trudniej. Na wyższych poziomach gracz musi się mocno nagimnastykować, by odnieść sukces. Dlatego właśnie „Dungeons” przeznaczony jest dla osób lubiących myśleć. Fani „The Sims” też znajdą tu coś dla siebie. Budowanie lochów i labiryntów, przestawianie ścian, wytyczanie przejść, ukrywanie skarbów, instalowanie pochodni na ścianach i pułapek tuż obok potrafi dostarczyć sporo emocji.

Oryginalny pomysł na rozgrywkę to sporo, ale nie wszystko. Trzeba jeszcze wszystkie wymyślone elementy umiejętnie zgrać ze sobą i uczynić je na tyle atrakcyjnymi, by gracz chciał wspomóc Złego Lorda w jego walce z Bohaterami. Czy tak się stanie? Warto mieć nadzieję. W końcu autorzy „Ceville” to nie nowicjusze!

Baron von Stroheim

Źródło: gry.onet.pl

ostatnia zmiana: 2010-10-22
Komentarze
Polityka Prywatności